Bunuel.
Czytałam o tej restauracji wiele razy, szczególnie zachęcająco brzmiały opinie moich znajomych, znawców kultury i kulinariów hiszpańskich. Jakoś nie miałam po drodze by zajrzeć, ale ostatnio przydarzyła się okazja :) Jeśli jeszcze Was tam nie było, spróbujcie koniecznie.
Prześmiesznie nieogarnięta obsługa (byliśmy w sobotę ok godz. 15, kompletnie nie spodziewali się żadnych gości). Pan trochę mówiący po polsku, średnio po angielsku, a najlepiej po hiszpańsku :))), po założeniu zamówienia byliśmy bardzo ciekawi co dostaniemy do jedzenia, bo niczego nie byliśmy pewni :D.
Najpierw wino. Wina mają bardzo dobre, ale serwować ich kompletnie nie potrafią. Zimne, za mocno schłodzone, musiało chwile się ocieplić by można było poczuć jego smak. Pan ściął trochę aluminiowego zabezpieczenia korka, pozostawiające jego dużą część która zaglądała do butelki. Otworzył butelkę, rozlał wino jak leciało, nie pytając kto pije (z trzech osób piła jedna :) ). Nie dał spróbować, ciekło po butelce i tym nadszarpniętym metalu. Dyskwalifikacja w serwowaniu, a takie dobre.
Przystawki. zamówiliśmy zestaw serów, zestaw wędlin i patatas bravas. Sery pyszne, podanie masakryczne, porcje głodowe, cena wysoka. Wędliny to 13 plasterków łącznie. Do każdego zestawu miały być bagietki, niestety były jakieś bułeczki nasączone pastą pomidorową, zimne i wilgotne, niespecjalnie dobre, gdyby były podpieczone w formie grzanek byłoby lepiej. Patatas, jedna porcja na dwoje/troje wystarczy, to góra lekko podpieczonych ziemniaków z sosem tak pikantnym, że wykręca twarz w drugą stronę.
Sałatki z kaczką nie bierzcie, bo pływa cała w sosie własnym ;)
Danie główne :) koleżanka wzięła zupę z cukinii z paluszkami serowymi, grzanki super, ale zupę trzeba było doprawić bo była bezsmakowa, kompletnie.
A teraz petarda, my wzięliśmy Paellę z owocami morza, porcja dla dwojga. O mój rozmarynie, o całym wcześniejszym niezadowoleniu zapomniałam, to była najpyszniejsza Paella jaką w życiu jadłam! Żadna nawet, w Hiszpanii nie była tak pyszna!, serio, mogłabym do niej wino w plastykowych kubkach dostać :) obłędna!!!
Na koniec dostałam deser, wg uznania pana kelnera. Było to ciasto z różnymi kremami, i podpieczonym karmelem na wierzchu. Było lekkie i nie za słodkie, dobre zwieńczenie obiadu. Kawy nie bierzcie bo była niedobra :D
Na koniec kelner przyniósł rachunek i w pamięci doliczał kolejne pozycje, o których zapomniał wypisując rachunek. Pocieszny bardzo. W sumie chce mieć w pamięci tylko tę paellę i ciasto, zrobiły robotę.
Idźcie koniecznie! Ja jeszcze kiedyś tam zajrzę, gdy najdzie mnie na hiszpańskie.
pos. Ubierzcie się ciepło bo jeszcze nie grzeją, a trochę tam zimno. Podobno knajpa ożywa po 21 szczególnie w weekendy, w piątki od 22 są pokazy Flamenco, a w soboty hiszpańska śpiewaczka. Ceny nie przerażają :)
BONUEL, WARSZAWA UL. WALECZNYCH 61 (SASKA KĘPA)