Starożytni Grecy powiadali, że Rodos jest piękniejsza od Słońca, ja mam takie zadanie o wyspach grecki w ogóle :) ale wróćmy na Rodos, gdzie na dzień dobry przywita nas wiatr Meltemi pachnący tymiankiem i rozmarynem. Uwielbiam ten pierwszy głęboki oddech zaraz po wyjściu z samolotu. To dobra zapowiedź fantastycznego czasu, który spędzicie na wyspie.
Miasto Rodos to jedna wielka Starówka, gdzie może spędzić godzina na robieniu zdjęć, wszytko jest warte zobaczenia. Najbardziej obleganą i ulubioną przez turystów jest ulica Sokratesa, miejsce dawnego targu miejskiego, dziś znajdują się tu sklepy z pamiątkami, kawiarnie i restauracje.
Jeśli chodzi o restauracje to zdecydowanie polecam te oddalone od głównych deptaków, my odkryliśmy miejsce z małymi restauracyjkami, gdzie jadają lokalesi :) Klasycznie, przepysznie i tanio co w Rodos wcale nie jest takie oczywiste. Miejsce może was zdziwić, bo restauracje są skupione wokół starej łaźni tureckiej (w której aktualnie jest toaleta miejsca), dodatkowo otoczone przez stragany z „pamiątkami” tekstylnymi. Nie lękajcie się będzie pysznie :)
Choć z zasady nie wchodzimy do środka muzeów, budowli historycznych, kościołów i innych, raczej podziwiamy je z zewnątrz, to dla pałacu Wielkich Mistrzów zrobiliśmy wyjątek.
Po całym dniu zwiedzania, mamy niedosyt.
Na pewno wrócimy, zajrzymy do kolejnych zakątków pięknego miasta, a teraz jedziemy dalej wyspa czeka!