Dodeca Sea Resort – Grecja Rodos. Gorzej chyba być nie może. Absolutna pomyłka na rynku wyjazdów All Inclusive.
Kochamy Grecję i zawsze gdy wyjeżdżamy tam na urlop powtarzam: „nie ważne gdzie będziemy spać, ważne z kim” :). O wszem nawet z najgorszego syfu wyciśniemy wszytko co się da najlepszego, ale przeważnie kosztuje nas to dwa raz więcej niż zakładaliśmy. Tak też było tym razem.
Jak zawsze zacznijmy od „dzień dobry”. Przyjechaliśmy około północy, na recepcji był Pan który ewidentnie nie był zadowolony na nasz widok, był kompletnie nieprzygotowany na nasz przyjazd, a grupa mała nie była. Zabrał nam dowody osobiste informując, że taka jest polityka hotelu i jutro nam je zwrócą (przypominam Wam, że w Polsce takie działanie ma znamiona czynu zabronionego!, nikt nie może zatrzymać waszego dokumentu tożsamości, muszę sprawdzić jakie są normy unijne w tym zakresie). Zaczął się z nami wykłócać, był bardzo nie miły, opryskliwy i chamski, dał nam klucze do pokoi i tu się zaczęła przygoda :)))).
Pokój SUPERIOR ;) OMG co za chłam. Ściany pomalowane wszystkimi farbami świata. Pokój podzielony na pół, w drugim pokoju aneks kuchenny z poprzedniego wieku, schowany w szafie. O kocim smrodzie nie wspomnę, zamknięty balkon = smród kociej kuwety. Podłoga się klei, do mebli też można się przykleić, pościel trzeciej jakości. Łazienka z niedziałającym odpływem, może przez te karaluchy co je utopiłam w wannie :D ale nic to, hicior na koniec! nie działa klima :D idziemy na recepcję, prosimy o zmianę pokoju lub naprawę, Pan znowu krzyczy, że nie ma możliwości, że naprawa dopiero „może” jutro, a jak nam gorąco to razem z bagażem możemy spać w basenie. Gdyby nie to że była 1 w nocy to bym go strzeliła w dziub, ale na szczęście mój mąż jest tym opanowanym w naszym związku :).
Zadzwoniliśmy na „telefon alarmowy” do naszej rezydentki, przyjęła zgłoszenie, a po pół godzinie gdy zadzwoniliśmy drugi raz, poinformowała nas, że jeszcze nie dzwoniła do hotelu, a za trzecim razem powiedziała, że nic się nie da zrobić :))))))))))))))))) cyrk na kółkach :D
Rano złapaliśmy pana technika, naprawił tak, że wraz z włączeniem światła włączała się klimatyzacja, a jak wyłączyliśmy światło to i klima się wyłączyła :D jak już chłodziła do do 15 stopni, bez możliwości regulacji. Na koniec pobytu okazało się, że klimatyzacją steruje się poprzez włączenie i wyłączenie bezpieczników :D Dżizusie
Pokoju unikaliśmy jak ognia, zróbmy obchód po hotelu, który ma się za 5 gwiazdek, a biuro sprzedaje go jako 4 gwiazdowy z full opcją.
Internet działał tylko o 6 rano…, w ciagu dnia był tak obciążony, że piosenki nie dało się posłuchać, nie mówić o wysłaniu maila, czy puszczeniu filmu. Stały komunikat:
Chodźcie na plażę, tam też jest czad, jedzenie zostawię Wam na deser ;)
Pod prysznicem trzeba było być bardzo koleżeńskim, bo odkręcenie jednego powodowało brak wody w drugim :) nikt tam nigdy nie sprzątał. Leżaki to jakaś masakra, połamane, podarte, bez materacy, ręcznik trzeba było przytrzasnąć kamieniami bo boskie Meltemi wiało jak to na Rodos. Spacerując przy plaży zatrzymywaliśmy się przy innych hotelach, wzdychając jak mają ładnie…
Pewnie już zgłodnieliście :))))) wcale mnie to nie dziwi idziemy na kolację
Posiłki polegały mniej więcej na tym: śniadanie – kiełbasa smażona, obiad: kiełbasa ze śniadania z kiszoną kapustą, kolacja: kiełbasa smażona z kiszoną kapustą i sosem pomidorowym. Następnego dnia wariacje z kiełbasy z kapustą i tak w kółko Macieju.
Pokażę wam te wieczorne rarytasy:
Dużo majonezu, dużo frytek, dużo tłustych sosów. Mięso i ryby niejadalne, śmierdziało od nich z daleka. Jogurty, sery, kwaśne śmierdzące wędlinami z którymi były przetrzymane na jednym talerzu. Warzywa nie świeże, zmrożone w lodówce!!!! w Grecji ohydne pomidory i ogórki to skandal! Jedyne co było jadalne to warzywo gotowane (chyba na parze). Podkreślam warzywo bo było jedne na kolacje: groszek, marchewka, brokuł, groszek cukrowy, fasolka szparagowa.
Śniadanie wyglądało następująco: strefa chleby/bułki, strefa wędlina/boczek/ser, strefa jajka sadzone w głębokim tłuszczu, strefa placki, nutella (cała wielka micha), słabej jakości konfitury. Jedyne owoce to arbuz i czasem melon, arbuza było tyle, że do krojenia arbuza to chyba oddzielnego człowieka zatrudnili :D. Po kawę i herbatę trzeba stać w długiej kolejce. Na „stołówce” brudno i nie przyjemnie. Ale podsumowanie jest takie, że ludzie zachowują się jak bydło i tak też są traktowani. Zamknięte koło, nikt nie zrobi kroku na przód. Dania są okropne i okropnie podane. Ludzie to akceptują, jedzą byle co i byle jak, mają śmietnik na talerzu i na stole, krzyczą do siebie, nie zachowują odrobimy higieny wobec ludzi wokół.
Jak robiłam zdjęcia to patrzyli na mnie jakby chcieli mi przydzwonić. Dobrze, że nic nie było serwowane do stolika, bo miałabym naplute, albo gorzej :)))))))
Okropieństwo, jeśli chodzi o pokoje podobno były lepsze i gorsze, my niby mieliśmy ten lepszy. Nawet nie chce sobie wyobrażać tych gorszych…
W hotelu bardzo dużo Rosjan, współpracujące biuro podróży to rosyjski Odeon. Nie mam nic przeciwko żadnej nacji, ale Rosjanie na wakacjach są specyficzni, głośni i niechlujni. Atrakcje hotelowe to od 11 do 23 techno lub discopolo nad basenem i w animacjach, masakrycznie głośno, o odpoczynku zapomnijcie. Dobrze, że na plaży jedynym hałasem był Pan który dwa razy w ciągu dnia przyjeżdżał pikapem pełnym owoców.
Biuro podróży: Wezyr (Itaka też ma ten hotel w swojej ofercie). Obsługa rezydenta żadna, Pani nie była po naszej stronie w razie skarg tylko po stronie hotelu. Wiecznie go tłumacząc, to co powiedział hotel było świętością powtarzaną jak przez kalkę, nic nie załatwiając. Nigdy więcej, pierwszy i ostatni raz, korzystam z ich usług.
W ofercie 4 gwiazdki, zdaniem hotelu 5 gwiazdek, rzeczywistość – 1 gwiazdka. :(
Generalnie, NIGDY WIĘCEJ ALL INCLUSIVE, poza totalną egzotyką, ale o tym w kolejnym poście. :)
Jeśli macie jakieś pytania szczegółowe, piszcie śmiało, chętnie odpowiem.
Moja Ocena:
H
wg mojej skali:
H– nawet nie próbuj
HH – wybierz inny
HHH – nie najgorszy
HHHH – mogłabym tu wrócić
HHHHH – godny polecenia
HHHHHH – mogłabym tu zamieszkać